Jakiś czas temu podczas podczas praktyki własnej wyszedł mi niechcący albo nawet chcący eksperyment przeprowadzony w moim prywatnym laboratorium, które noszę zawsze i wszędzie ze sobą czyli w moim ciele. Opisałam go szczegółowo na Facebooku i uważam, że wart jest opublikowania na blogu. Wnioski płynące z eksperymentu są takie: warto uzupełniać praktykę jogi elementami automasażu mięśniowo-powięziowego nawet jeśli uważasz, że jest to nudne i podczas masażu nie odczuwasz specjalnych doznań.
Z moich zajęć jogi, które jak wiecie są często uzupełniane o automasaż z wykorzystaniem piłek wiem, że ludzie dzielą się na dwie grupy: tych którzy kochają automasaż i nienawidzą jednocześnie – to są osoby, które czerpią wyraźnie odczuwalne korzyści z sesji automasażu i są nim koniec końców zachwycone bo wiedzą, że im to pomaga. Dlaczego nienawidzą? To już musicie się przekonać przychodząc na jeden z moich kursów automasażu, o których więcej dowiecie się z zakładki wydarzenia. Druga grupa to zwykle osoby bardziej mobilne, elastyczne, często młodsze, które nie widzą w piłkach nic ekscytującego bo nie czują bezpośrednich korzyści, po prostu ich to nudzi.
To może nie jest najpiękniejsze zdjęcie, które zobaczycie dziś w internecie, bo z pewnością przydałby mi się pedikiur, ale spójrzcie najpierw na tą pozycję. Virasana, to jedna z bardziej wymagających pozycji w jodze. Aby ją wykonać prawidłowo potrzebujesz rozciągnięcia przodu ciała, a przynajmniej przodu nóg. Od czubka dużego palucha do przyczepu początkowego mięśnia czworogłowego uda (kolca biodrowego). Zobaczcie co się dzieje z moimi stopami. Lewa stopa wygląda na zrelaksowaną i wydłużoną w stawie skokowym, prawa z kolei jest dziwnie wykrzywiona. Wiecie jaka jest różnica pomiędzy jedną, a drugą? Lewa noga, a konkretnie mięsień czworogłowy uda od przyczepu końcowego do przyczepu początkowego został porządnie wymasowany przy użyciu gumowych piłek. No i po prostu sobie tak usiadłam żeby zobaczyć różnice. Kolosalna. Żeby nie przemilczeć żadnych faktów moja prawa strona jest nieco bardziej napięta niż lewa bo często przenoszę ciężar ciała akurat właśnie na prawą stronę – słaby nawyk. Nie zmienia to jednak faktu, że po wymasowaniu również prawej nogi stopa ustawiła się lepiej.
Mogłabym oczywiście przygotować ciało do Virasany metodą tradycyjną czyli rozgrzać ciało asanami, a potem rozciągnąć mięsień czworogłowy. Jednak zdecydowanie lepsze efekty są wtedy kiedy łączymy nie dzielimy. Nie wszędzie dotrzesz rozciąganiem – szczególnie jeśli Twoje tkanki są bardzo zbite. Automasaż zwiększa Twój zakres ruchu w sposób bezpieczny i bezinwazyjny, NAWET WTEDY KIEDY TEGO NIE CZUJESZ (to do tych co twierdzą, że automasaż to nuda Automasaż przygotowuje Twoje ciało do bardziej wymagających asan krok po kroku. Możesz zrobić automasaż na rozgrzewkę, następnie powitania słońca i praktykę przygotowującą pod kątem jakiejś asany dajmy na to supta virasana. Zobaczysz, że ciało wejdzie w nią jak w masło jeśli masz łatwość, a jeśli nie masz tej łatwości to poczujesz ogromną różnicę nawet jeśli cały czas używasz znaczącej ilości pomocy do wykonania tej asany.
Piłki miększe są lepsze niż te twardsze ale to oddzielny temat, który postaram się poruszyć innym razem, jeśli jednak Was zainteresowałam i chcecie spróbować masażu, albo do tej pory używaliście piłek tenisowych – spróbujcie poszukać w internecie bardziej miękkich piłek najlepiej z naturalnej gumy. I uprzedzam pytanie – rollery i wałki do masażu nie dotrą tak głęboko jak piłki, więc nadają się tylko do masażu „powierzchniowego”
Wiecie dlaczego jeszcze bardzo lubię tę formę? Bo z powodzeniem zastępuje lub wręcz uzupełnia typową rozgrzewkę. Niezależnie od tego czy uprawiasz sport czy praktykujesz jogę, sztuki walki, tai chi czy qigong.
Zachęcam Was do zrobienia sobie eksperymentu. Jeśli praktykujecie w domu i robicie to rano kiedy ciało jest odczuwalnie sztywne spróbujcie włączyć piłki do swojej rozgrzewki. Jeśli nie znacie technik automasażu oczywiście zapraszam Was na moje zajęcia i kursy, możecie poszukać też na youtubie lub poeksperymentować.
Co warto włączyć do takiej rozgrzewki porannej?
masaż stóp – ugniataj swoje stopy piłkami, a raczej piłki stopami, roluj stopy od góry do dołu, dociskaj punkty spustowe (tam gdzie boli), wkręcaj piłeczki w skórę przekręcając stopę masaż mięśni przykręgosłupowych – włóż dwie piłki w skarpetkę i ustaw roller w okolicy szyi, pamiętaj żeby kręgosłup przechodził przez wolną przestrzeń między piłkami, a piłki masowały mięśnie. Zjedź rollerem od góry do dołu odpychając się stopami od podłoża. Możesz dołączyć pracę rąk, podnieś ręce do sufitu, za głowę, zrób aniołka śnieżnego, przytul sam/sama siebie, poruszaj rękami na wszystkie strony. Wejdź do pozycji dziecka i włóż roller z piłek pomiędzy łydkę, a udo zostań w pozycji przez kilka oddechów, powtórz na drugą stronę. Możesz też usiąść na piętach ze zrolowanym grubym kocem włożonym w doły podkolanowe. I teraz wejdź do psa z głową w dół. Poczuj różnicę.
Masaż robi nam w zasadzie to samo co rozgrzewka tylko z większą efektywnością. Poprawia ukrwienie mięśni, także warto go włączać do praktyki nawet jeśli uważasz, że trochę Cię to nudzi.